Kolejny raz w oratorium oglądamy film. Dzieci radosne wbiegają
do Sali zrobionej z garażu. Każde z 70 dzieci chcę się przywitać. Podają dłoń,
patrzą nieśmiało w oczy i szczerzą białe ząbki. Mówią „ Hi, how are you?” –
tylko tyle potrafią po angielsku.
Najmłodsze siadają na betonowej podłodze. Starsze znajdują miejsce
na ławkach rozstawionych pod ścianą. Zaczynamy modlitwą w bemba. Nie znam jej, dlatego
modlę się po cichu, po polsku. Trzymam złożone dłonie. Puszczam oczko do
chłopczyka w żółtej podkoszulce z wyrwanym rękawem. I co? I On składa dłonie
tak jak ja.
Dzieci są wpatrzone w bajkę, ja jestem wpatrzona w nie.
Biorę na kolana 5letnią Muenię i mocno ja przytulam. Oglądam jej założoną na
lewą stronę bluzeczkę. Ma dziury. Jej spódnica ma 4 przecięcia, prawie nic nie
zasłania. Muenia przyszła bosa. Jak daleko szła?- nie wiem.
Patrzę na pozostałe dzieci. Mają za małe, rozdarte na
kolanach i brudne spodnie. Ich T-shirt prosi o wymianę na nowy. Dziura na dziurze.
Za krótki dół, który pokazuję duży okrągły brzuszek. Lub za duża bluzka
spadająca z ramion. Brudne nóżki z białą podeszwą. Zasmarkane nosy. Buzie
oblepione gęstą papką- szimą. Część dziewczynek ma splecione włosy w
warkoczyki, niektóre mają je ścięte na
krótko. U innych włosy sterczą, jak po uderzeniu pioruna.
Czy polskie dziecko pójdzie do szkoły w porwanej koszulce,
bez butów? Może mama zapomni dać mu śniadania? Obiadu? Może zamiast przytulić
uderzy?
Mój polski mózg nie rozumie. Biję się z myślami i pytaniami.
Najważniejsze, że jestem tu, w Mansie. Jestem tu, by móc podzielić się
miłością. Przytulić lub pogłaskać dziecko spragnione czułości.
Koniec filmu. Muenia podnosi głowę do góry i patrzy na mnie
zaspanymi oczkami. Przytulam ją jeszcze
mocniej. Wystarczy chwila, aby pokochać kolejne z małych murzyniątek.
Gorąco pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńE.G.