Zgarnął mnie podstępem do Ośrodka Misyjnego. Zafundował 2-letnia terapię życiową. Grał ze mną w wyzwania. Im głośniej mówiłam,
że nie potrafię, tym trudniejsze zadanie stawiał. Im bardziej się bałam tym
bardziej On wypychał do przodu
Uleczył z bólu przeszłości. Uczył wybaczać. Pomagał zaufać. Podawał Dłoń, gdy upadałam. Ocierał łzy, gdy płakałam. Tłumaczył, gdy nie
rozumiałam.
Z tej Miłości odwrócił mój świat do góry nogami. Mówi: „zostaw
wszystko i pójdź za mną w nieznane”. Zaufałam. Zostawiam rodzinę, przyjaciół, „ułożone”
życie, mój polski bezpieczny świat. Pakuję bagaż doświadczeń, lęki i słabości.
Wyjeżdżam z Nim i dla Niego, w ubogi Czarny Świat, do Zambii. Do Mansy.
Na koniec mówi mi, że jestem Jego ukochaną córką, najlepszą
i najdoskonalszą. Że kocha mnie bezgranicznie.
Dziś rozumiem, że Trudności i rozdzierający wewnętrzny ból
był po to, abym mogła być szczęśliwa. Abym mogła poczuć pokój w sercu. Abym odzyskała pewność siebie. Abym
mogła czuć się spełnioną kobietą. Abym pokochała życie.
Tak szalenie i bezwarunkowo może kochać tylko Jezus!!
Pięknie piszesz, aż chce się więcej :) Gratuluję odwagi i życzę powodzenia na Twojej nowej drodze. Dużo miłości od Pana i od ludzi, umocnienia i jeszcze większej wiary w to, że to co robisz jest słuszne. Obyś na Swojej drodze spotykała same Anioły :))
OdpowiedzUsuńTERAPIA ŻYCIOWA - od BOGA; TO Najlepsza Droga - dzięki niej czujesz się szczęśliwsza i poznajesz czym jest PRAWDZIWE ŻYCIE- GRATULUJĘ I POWODZENIA W DALSZEJ DRODZE z PANEM :)
OdpowiedzUsuń