poniedziałek, 29 września 2014

Szczęśliwe kopnięcie



Nadszedł czas na pierwsze oratorium. Przy bramie stoi gromadka dzieci. Takie małe murzynki  w podartych ubraniach, niektóre mają  buty,  reszta w butach z własnej skóry. Mały i duży, kościsty i z dużym brzuszkiem, brudny i czysty. Każdy może przyjść do oratorium.

Zaczęłam po mistrzowsku! Mój pierwszy prawdziwy mecz. Na migi, w bemba i trochę w łamanym angielskim pospiesznie przekazują  mi zasady gry.  Oni są tak bardzo podobni do siebie, nie rozróżniam graczy. Wiem tylko, która to moja bramka i kto jest bramkarzem.

 Biegam za piłką jak szalona po boisku pełnym kamieni. Idę na żywioł, walczę o piłkę. Jest moja! Obok mnie pojawia się 3 zawodników. W panice chcę się pozbyć piłki. Kopnęłam! Podbiega do mnie Kevin i mówi „ good job! Is 1:0’’ Ostatecznie wygrywamy 3:2. 

Tym oto sposobem zostałam przyjęta do drużyny. Musungu (czyt. biały murzyn, tak nas nazywają)zdobył szacunek. 

 Następny mecz- jutro, pojutrze i od poniedziałku do piątku. Drużyna musi trenować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz