piątek, 30 stycznia 2015

Po co ci buty?



Dni w Mansie mijają w trybie ekspresowym. To jak przejechać  nocą polską autostradę nowym Ferrari. Zaraz po przebudzeniu jest 5.20. Kolejne spojrzenie na zegarek wskazuje 14- oznajmia to czas oratorium. Chwilę potem jest już 23 i czas znowu nastawić budzik.

Niby Afryka, gdzie główna króluje zasada „panono panono”, lecz nas dotyczy prędkość europejska. Z wielkiej miejskiej aglomeracji.

Dziś jednak Pan Bóg mi przypomniał gdzie jestem. 

3,5godz wałkowania 12 słów po angielsku z Dziećmi ze szkoły garażowej zakończyło się mizernym sukcesem. Gdy jedno zdanie zasiada w głowie, kolejne z niej wychodzi. Słowna zabawa w berka. Kolejny poważny występ zależy od Pracy Ducha Świętego. Jeżeli On nie ogarnie tej imprezy to my tym bardziej. 

Biegnę z 20 minutowym opóźnieniem do pre-school. Maluchy siedzą zniecierpliwione przy czerwonych stolikach. Ręce umyte, modlitwa odmówiona. Nshima, kurczak i zielona trawa czeka na wyłożenie. Zadyszana biorę łyżkę i rozdzielam. 60 wygłodniałych oczu patrzy na mnie  z wilczym apetytem. Próbuję przyspieszyć i oczekuję pomocy nauczycielki. Pojawia się w drzwiach z wielkim uśmiechem. Siada obok mnie i mówi „ dobrze, że jesteś. Czekałam”

W oratorium dostałam w przydziale dzieci w wieku 5-7 lat. Nowe oratorium ruszyło z początkowym nauczaniem. Proszę Starszą liderkę, rodowitą Zambijkę, o pomoc. 

-Jak zapytać ”jak masz na imię?” w chibemba, odpowiedź - „ nie wiem”. Jeżeli ona nie wiem to kto wie?
-Czy możesz tłumaczyć, wszystko co mówię?  dzieci mnie nie rozumieją. – tak. Ale nie tłumaczy. 

 Mówi, że musi iść bo zapomniała telefonu… Zostaję sama z 50giem brzdąców. 

 Na szybko próbuję zająć dzieci. Rysuję figury geometryczne. Rozdaję kartki i kredki. Ogarnę to przecież! Dzieci Krzyczą coś do mnie, podchodzą, ale nic nie rozumiem. W jednej sekundzie zauważam pustą matę i fruwające kartki. Gdzie są wszyscy?! Co się stało? O co chodzi?  Scena jak z filmu.

Zerwała się wichura. Z daleka nadchodzą czarne chmury. Dzieci rozbiegły się przed potężną ulewą. Pan Bóg z nieba podlewa ogródek. Z prędkością światła oratorium zakończone!

NA podsumowanie dnia, do kościoła, zaprasza ksiądz Bosko i nowenna. Zamiast drogi usłanej różami, rozpuszczona , jak malinowa mamba, gliniana powierzchnia. Zdejmuję buty i po kostki zanurzam się w uroczej błotnej kąpieli. Przed kościołem jeszcze szybki prysznic w kałuży i jestem gotowa. 

Patrzę na wizerunek ks Bosko. Uśmiecham się. Kolejny raz dostałam lekcje – ambicje wsadź w buty i je zdejmij. Bo w porze deszczowej wygodniej chodzić na bosaka. Nie pytaj „po co?”. Po prostu bądź.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz