Każdego dnia tworzę listę: 1000 rzeczy do zrobienia w tym tygodniu. 200 na dziś i kolejne 150 na jutro, z tego 30 odchodzi na drugi plan, bo to cele długoterminowe. Żółty kalendarz ekspresowo się zapełnia.
Najlepiej
zapełnić go tak, aby nie było żadnej wolnej minuty, bo po co tracić czas? Sen?
Sen jest dla mięczaków. 4 godziny snu w
ciągu tygodnia, 6.5 w weekend, wystarczająco.
Każdy dzień
rozpoczynam od ślimaczego wygrzebania się z łóżka. Po śniadaniu ruszam się
szybko i zdecydowanie jak wilk polujący na swoją ofiarę. Zamykam drzwi domu i
rozpędzam się jak sokół na niebie. Jak codziennie z rana sprawdzam moje
opancerzenie. Jeden mały kolorowy różaniec w kieszeni, drugi – duży, równie
kolorowy w torebce, trzeci, najmniejszy na
serdecznym palcu prawej dłoni. Odmawiam różaniec, w biegu, później znowu
nie zdążę.
- „Panie
Boże, pobłogosław mi na dzisiejszy kolejny zwariowany dzień”, proszę Go ze
spuszczoną głową. Teraz biegniemy Razem, On i ja. Ja wypełniam swoje zadania z
żółtego kalendarza jak pracowita mrówka, On kieruje moimi ścieżkami,
stawiając światła i co chwilę jakiegoś Anioła. Czerwone – STOP! Czas na przerwę
po 8 godzinach mniej lub bardziej interesujących zajęć na uczelni. Opadam z sił.
Siadam na drewnianej ławce gdzieś w małym
parku łapiąc promienie wytęsknionego słońca. Zjadam sałatkę z papryką, którą
zdążyłam przyrządzić w domu i zachwycam
się smakiem świeżo zmielonej kawy z McDonalda. Żółte światło - ruszam. Godzina
19 wieczorne światło zielone, czyli nocny dyżur w szpitalu. Przyjmuję 4
pacjentki, pobieram krew, podłączam kroplówkę. O 2.15 rodzi się Michaś, a 4,20
jego koleżanka z sąsiedniej sali Weronika. Zwolniły się łóżka więc o 6,40
„dzień dobry” mówi kolejna pacjentka. Ostatkiem sił wypełniam dokumenty. Jak
dobrze, że na dziś to koniec pracy.
Jeszcze
tylko 30 minut spacerkiem na dworzec, 40 minut jazdy autobusem i kolejne 12
zanim dojdę do domu. Dziś tylko krótki prysznic. Śniadanie zjem jak wstanę. Wykonuję
znak krzyża.
- „Dziękuje
Ci Panie Boże za kolejny cudowny dzień. Dziękuję za dzisiejszą lekcję. Dziękuje
za cudowny powiew wiosny i za fioletowe krokusy pod blokiem”.
Jestem zmęczona. Jestem wykończona. Czy skorupiak jest
mięczakiem? Zasypiam. Za 3 godziny znowu wstanę i będę zielono-żółto-
czerwonym motylem, a może dziś będę
czyimś Aniołem Stróżem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz