Ostatnią niedzielę w Zambii spędzam na 4godzinnej mszy w
Lusace.
Celebant głosi homilię o braku chleba powszedniego. Chleba,
który nasyci pusty żołądek, ale również „chleba”, którym są nasze potrzeby.
Szczególnie podkreśla brak chleba posmarowanego miłością. Największa potrzeba,
każdego z nas. Kochać i być kochanym, bezinteresownie.
Od początku mszy moją uwagę
przykuła 3 letnia dziewczynka w czerwonym sweterku. Przyszła z babcią
w niebieskiej chitenge
„Christian organisation”, tzn, ze należy do
kościelnej wspólnoty.
Mała dziewczynka szybko się nudzi
siedzeniem w miejscu. Zaczęła maszerować, bawić się papierkami po starych
lizakach. Nie przeszkadza
nikomu. Typowe
zachowanie przeciętnego dziecka w wieku przedszkolnym.
Dziewczynka niejednokrotnie
podbiega do babci usiłując się wtulić, usiąść na kolanach. W odpowiedzi zostaje
gwałtownie odepchnięta, aż do spotkania twarzyczką z suchym piachem. Zaczyna
płakać. Babcia nerwowo ociera jej maleńką twarz, zachowując dystans na
odległość połowy ramienia.
Gdy niebieska spódniczka
wzbogaciła się w ozdoby z suchej trawy, Babci zagotowała się złość. Pociągnęła
wnuczkę za ręka. Złapała najbliższy kijek (w wiadomym celu) …..
Mała wyszarpnęła się i uciekła usiąść pod drzewem.
Kolejne podejście, znak pokoju.
Tym razem z uśmiechem czerwony sweterek biegnie do babci i podaje dłoń. „Pokuj
z Tobą Babciu”, zamienia się w niepokój. Po raz kolejny duża spracowana czarna
dłoń, odpycha czarną rączkę. Kolejny potok łez.
Żebrzące o przytulenie i
zainteresowanie dziecko, rozwścieczyło babcię. Tym razem moc z małego ciałka
nie pomogła w ucieczce. Drewniana gałązka z pobliskiej papai, wierzgająca
dziewczynka i opanowana babcia znikają za murem. Głośny krzyk, przeszywał moje
serce. Czy mogę zainterweniować? Czy mogę coś zrobić, aby przerwać te
drastyczne, codzienne metody wychowawcze?!?!
Usatysfakcjonowana
babcia wyszła na końcowe błogosławieństwo. Wyszłam jej nie przeciw. Na
spokojnie zapytałam: w imię kogo, przetrzepała swoje dziecko jak dywan przed
świętami? Gdzie jest miejsce dla Pana Boga w jej sercu? Czy to jest poprawne zachowanie
podczas mszy? Wyśmiała mnie. Nie wiem na ile zrozumiała angielski. Zostaje mi
tylko ufać, że Pan Bóg przemieni jej kamienne serce.
Tak właśnie wygląda codzienna metoda wychowawcza. Uderzająca
dawka miłości. Bezradność dorosłych i czyste nieświadome krzywdy dziecko. Kto z
nich bardziej potrzebuje miłości?
NIgdy NIE ZROZUMIEM DLACZEGO NIEWINNE DZIECKO CIERPI...NA TWOIM MIEJSCU ZROBIŁABYM CHYBA TO SAMO..do kazdego CZŁOWIEKA NALEŻY SIĘ SZACUNEK....
OdpowiedzUsuń